Marko Tanasić był kiedyś policjantem. Dziś pracuje dla Federacji Wolnych Związków Zawodowych w Słowenii. Jako związkowiec korzysta ze zdobytego wcześniej doświadczenia zawodowego, ponieważ często ma do czynienia z nielegalnymi praktykami, a konkretnie firmami, które opierają swój model biznesowy na oszustwach płacowych. Tego lata Marko Tanasić otrzymał telefon z Niemiec od bośniacko-hercegowińskiego pracownika budowlanego. Został on zatrudniony przez słoweńskiego pracodawcę (wraz z kilkunastoma kolegami) i pracował na budowie w okolicach Monachium. Sygnalizował problemy z zakwaterowaniem.
Tanasić przekazał dochodzenie Draganie Bubulj, władającej biegle serbskim i chorwackim działaczce związkowej, która pracuje jako doradczyni „Uczciwej mobilności” w południowych Niemczech. „Nasza współpraca układa się bezproblemowo”, mówi Bubulj, „Znam Marka z projektu Fair Posting”. Konsultantka skontaktowała się z poszkodowanymi pracownikami. Okazało się, że pracodawca odpowiedzialny za koszty zakwaterowania w Niemczech nie zapłacił czynszu. Słoweńska firma próbowała usprawiedliwiać się Draganie Bubulj problemami z płynnością. Klient, duża bawarska firma budowlana, podobno nie płacił faktur.
Pracownicy budowlani musieli opuścić swoje kwatery. Nocowali na placu budowy. Okazało się również, że wciąż czekali na część swoich zaległych zarobków. Dragana Bubulj i Marko Tanasić przeanalizowali sprawę i ostatecznie postanowili przesłać wezwania do zapłaty zaległych wynagrodzeń zarówno słoweńskiemu pracodawcy, jak i bawarskiemu generalnemu wykonawcy.
Udało się: „Po żmudnych negocjacjach generalny wykonawca przejął obowiązek wypłaty obowiązującej płacy minimalnej netto”, mówi Dragana Bubulj, „W branży budowlanej to obecnie 11,30 euro za godzinę (względnie 14,70 dla pracowników wykwalifikowanych). W sumie wywalczyliśmy 23 000 euro”. Pomogło powołanie się na przepisy o odpowiedzialności generalnego wykonawcy. Zgodnie z § 14 Ustawy o oddelegowaniu pracowników, generalny wykonawca odpowiada co najmniej za ich minimalne wynagrodzenie netto. W związku z tym to generalny wykonawca ponosi ryzyko, jeżeli jeden z podwykonawców nie wypłaca swoim pracownikom wynagrodzenia.
Wezwania do zapłaty skierowane do słoweńskiego pracodawcy powróciły do nadawcy jako niedoręczone – to popularna sztuczka w celu opóźnienia wszczęcia postępowania w sprawie oszustw płacowych. Takie właśnie postępowanie wszczęto na wniosek Marka Tanasicia przeciwko słoweńskiej firmie. W trakcie dalszego dochodzenia zauważył on, że przedsiębiorstwo oszukiwało oddelegowanych pracowników również w zakresie składek na ubezpieczenie społeczne: po przedłożeniu sfałszowanych dokumentów, podpisanych rzekomo przez samych robotników, słoweński przedsiębiorca wyrejestrował z mocą wsteczną Bośniaków z ubezpieczenia społecznego. Było to więc ukartowane oszustwo na szkodę pracowników (którym nie zaliczono okresów składkowych w ramach ubezpieczenia na wypadek bezrobocia), a także na szkodę słoweńskiego systemu ubezpieczeń społecznych.
Przedsiębiorca zaczął grozić Tanasiciowi: twierdził, że związkowiec będzie musiał opuścić Słowenię, jeśli nadal będzie się wtrącać w interesy. Marko Tanasić nie dał się jednak zastraszyć i złożył kolejne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Nie chce się poddawać, ale wie też, że niedomaga cały system. Ponieważ założenie firmy w Słowenii jest stosunkowo łatwe, ten brak istotnych ograniczeń jest wykorzystywany. Na delegowaniu interesy robią firmy mieszczące się w teczce, pozbawione kapitału i nieprowadzące żadnej innej działalności. Zleceniodawcy czerpią zyski z tanich ofert składanych przez podwykonawców o wątpliwej reputacji. W porównaniu z oczekiwanymi zyskami ryzyko jest stosunkowo niewielkie, pomimo odpowiedzialności generalnego wykonawcy. Każda pokrzywdzona osoba musi bowiem we własnym zakresie dochodzić swoich roszczeń płacowych. Bez wsparcia ekspertów, takich jak Dragana Bubulj i Marko Tanasić, większość pracowników budowlanych nie dałaby sobie z tym rady.
Wiosną 2018 r. dwunastu pracowników budowlanych zgłosiło się do poradni sieci „Fair Posting” w Sofii. Oszukano ich na wynagrodzeniu. Trafili pod dobry adres: Neli Botevska i Velichka Mikova to konsultantki pracujące dla Konfederacji Niezależnych Związków Zawodowych w Bułgarii (CITUB).
Mężczyźni byli zatrudnieni przez bułgarskiego przedsiębiorcę, który wysłał ich do pracy w Niemczech. Latem 2017 r. Bułgarzy pracowali w sektorze budownictwa podziemnego w Nadrenii Północnej-Westfalii i Bawarii. Dwa duże niemieckie przedsiębiorstwa telekomunikacyjne otrzymały od władz komunalnych zlecenie na rozbudowę sieci szerokopasmowej. Jeden z pracowników poinformował, że od czerwca do końca sierpnia przepracował 600 godzin, ale jako zaliczkę otrzymał tylko 770 lewów bułgarskich, czyli około 385 euro.
Obie związkowczynie z Fair Posting zawiadomiły Inspekcję Pracy w Sofii, która zbadała sprawę i potwierdziła zaległe roszczenia płacowe. Na przedsiębiorstwo nałożono grzywnę. Na tej podstawie kilku z tych pracowników dochodzi teraz swoich należności przed sądem. Reportaż o tej sprawie wyemitowała bułgarska telewizja.
Oprócz bułgarskiej firmy odpowiedzialność ponoszą także niemieccy zleceniodawcy, co jest jasno uregulowane w ramach odpowiedzialności zleceniodawcy zgodnie z § 14 Ustawy o oddelegowaniu pracowników i § 13 Ustawy o płacy minimalnej. Dlatego Velichka Mikova i Neli Botevska uruchomiły sieć swoich kontaktów i zwróciły się do poradni „Uczciwej mobilności” Niemieckiej Federacji Związków Zawodowych (DGB). Ivan Ivanow z biura we Frankfurcie nad Menem będzie teraz wspierał swoje bułgarskie koleżanki. Ivanow wysyła pisma do niemieckich zleceniodawców i dochodzi roszczeń płacowych pracowników budowlanych.
Mannheim, lato 2017 r.: dwóch chorwackich pracowników odwiedza poradnię „Uczciwej mobilności” prowadzoną przez DGB. Oto ich historia: przez kilka miesięcy pracowali w Herten przy obróbce metalu, ale pracodawca wypłacił im tylko część wynagrodzenia.
Doradczyni z DGB, Dragana Bubulj, pyta o umowy i lokalizacje. Chorwaci pracowali dla generalnego wykonawcy, firmy R&R Beth z Turyngii, ale pracodawcą był Kranos Mont doo z Varaždina w Chorwacji. W umowach o pracę, które chorwacka firma zawarła z chorwackimi pracownikami w języku niemieckim, uzgodniono 40-godzinny tydzień pracy za 800 euro brutto. Uwzględniono również możliwość oddelegowania. W takim przypadku, zgodnie z umową, wynagrodzenie miało być dostosowane do przepisów kraju, do którego pracownik będzie delegowany. Obu pracownikom powiedziano, że w Niemczech będzie to osiem euro brutto za godzinę.
Pracowników nie poinformowano, że ustawowa płaca minimalna w Niemczech wynosiła wtedy 8,84 euro, ani że w branży metalowej powszechne są wyższe płace brutto – ze względu na obowiązujące układy zbiorowe. Mężczyźni nie posiadali zaświadczenia A1, które jest wymagane jako dowód ubezpieczenia społecznego przy delegowaniu. Nie byli również pewni, czy coś takiego wystawiono im w firmie.
Dragana Bubulj i jej koleżanka Sunčica Brnardić z chorwackiej organizacji związkowej w Zagrzebiu zaczęły działać: na podstawie dokumentacji czasu pracy i notatek pracowniczych doradczynie napisały na początek wezwania do zapłaty w językach chorwackim i niemieckim, ale pisma nie wywołały żadnej reakcji.
W końcu obie dotarły do niemieckiego pracownika generalnego wykonawcy, R&R Beth. Zapewnił on, że podwykonawcom przekazano należne płatności, a jego pracodawca nie poczuwa się do odpowiedzialności i odmawia kolejnej płatności na rzecz pracowników. Jak ustaliły związkowczynie, podwykonawca działał pod nazwą Kadra i najprawdopodobniej był firmą słoweńską. Zwróciły się o pomoc do swojego kolegi z Lublany, a pracujący tam Marko Tansic od razu wiedział o jaką firmę chodzi. Jednak w międzyczasie podwykonawca ten ogłosił niewypłacalność i zniknął z rynku. Niemiecki generalny wykonawca oświadczył również, że zerwał już kontakty biznesowe z Kadrą z powodu stwierdzonych nieprawidłowości. Zgodnie z niemiecką ustawą o oddelegowaniu generalny wykonawca jest w takich przypadkach podmiotem odpowiedzialnym. Jeżeli jednak odmówi wypełnienia swoich zobowiązań, pracownicy, których sprawa dotyczy, muszą wnieść powództwo o swoje należności do sądu. Wielu z nich nie jest na to przygotowanych ze względu na ryzyko procesowe – tak właśnie było w tym przypadku.
български | Deutsch | English | Magyar | Hrvatski | Polski | Română | Slovenščina
DGB Bildungswerk Bund e.V. (Training Centre of DGB)
Michaela Dälken
Franz-Rennefeld-Weg 5, 40472 Düsseldorf
E-mail: michaela.daelken@dgb-bildungswerk.de
Telefon: +49 (0)211-4301 197
Projekt DGB – Faire Mobilität
(Uczciwa mobilność)
Dominique John
Paula-Thiede-Ufer 10, 10179 Berlin
E-mail: kontakt@faire-mobilitaet.de
Telefon: +49 30 21 96 53 715
EU
Niniejsza publikacja została sfinansowana ze środków Europejskiego programu na rzecz zatrudnienia i innowacji społecznych (EaSI). Treść może nie odpowiadać oficjalnym stanowiskom Komisji Europejskiej.